Słowa: Bartosz HoppeMuzyka: Bartosz Hoppe, Piotr KlimekProdukcja: Bartosz Hoppe, Piotr Klimek, Dawid OkońskiMix/Mastering: Adrian TrepkaObserwuj nas na:Spoti …ale nie, nie zmienisz mnie… z każdą chwilą złą chcę mocniej jeszcze jeszcze mocniej chcę żyć! 🤍🤍 Kochani, podawajcie ten utwór dalej jeszcze jeszcze dalej! 🙏🏻🔥Niech stanie się motywacją w każdym trudnym czasie! 🤍🙌🏻🙏🏻 . Mimo że książka jest cieniutka, czytałam ją dość długo, sięgając w międzyczasie po inne lektury, bo nie byłam w stanie wkręcić się w specyficzną atmosferę panującą wokół Rosalie. Oprócz wymienionych już czynników zupełnie nie przemówił do mnie motyw sennych wizji. "Obudź mnie zanim umrę" to ciekawy debiut. O tym się mówi, czyli plotki i ploteczki z ostatniego tygodnia. Jak co tydzień, zapraszamy Was do lektury naszego cyklicznego zestawienia najciekawszych plotek, z którego dowiecie się, jakie premiery czekają nas w najbliższym czasie. Uwaga! Poniższe informacje w większości nie są oficjalnymi informacjami producentów i pochodzą Ej już nie widzę ciebie, biegnę przed siebie. Refren Kurwa nie zmienisz mnie nagle Tak od dziecka, trochę szczęścia, trochę pecha mam I to nie pierwszy raz, to nie pierwszy gram Nie tonę kiedy gram, yeah Jedyna wersja, jedyna ścieżka znana mi od dziecka Jedyna opcja na życie tak jak chcę ja, chcę ja Nie zmienisz mnie nagle Tak od - Czego ode mnie chcesz? Czy obiecałem, że się z Tobą ożenię? Nie potrzebuję ani Ciebie, ani tego dziecka! Nawet nie wiem czyje to dziecko, pewnie mnie zdradziłaś, - powiedział Marcin do Agaty.Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Jak to możliwe, że mężczyzna, którego kochała, zmienił się w potwora? Kiedy to się stało? Wyznawał jej miłość "Babcia czeka od godzin już kilku. Muszę lecieć, pa-pa, panie wilku!" Biegnie Czerwony Kapturek, Biegnie prosto przed siebie, Nie ogląda jaszczurek Ani chmurek na niebie, Nóżkami szybko drepce Do babci, co w izdebce Na przyjście wnuczki czeka. Wilk spoglądał z daleka, Postał jeszcze z minutę I popędził na przełaj, skrótem. I choć czuję inaczej teraz widzę przyjdzie lepszy dzień. Patrzysz na mnie, czujesz lęk. Nie chcesz podejść, boisz się. Kiedyś też dopadnę Cię. A ja nie chcę być taki, więc już nie, nie zmieniaj mnie. I pozwól mi mówić dzisiaj, to co chcę. Teraz wiem ile znaczę, więc już nie powstrzymuj mnie. Chcę już obudzić się. Widok mnie zaskoczył. A przynajmniej część z tego, co zobaczyłam. Spodziewałam się kłębów dymu w powietrzu i na wpół wypalonych cygar. A gdzie złamano jedną zasadę, zaraz znajdowały się też kolejne przewinienia, więc półnagie kobiety też mnie nie zaskoczyły. Ani trzech mężczyzn grających w kącie w pokera na pieniądze. Nuciła ją bardzo cicho, a ja mam upośledzony słuch, słyszę tylko na jedno ucho. Oskar, mój mąż, uderzył mnie kiedyś otwartą dłonią w twarz, tak mocno, że straciłam słuch na lewe ucho. Już wtedy powinnam od niego odejść. Ale potem urodził się Mateuszek i nie byłam już taka pewna. Nawet obiecał, że już nie będzie mnie YIMd. fot. Adobe Stock, Drazen W zeszłym roku we wrześniu moja Agata miała zaległy urlop i musiała go wykorzystać. Jakieś odgórne zarządzenie kierownika. W sumie nie miałbym nic przeciwko temu. Fajnie, jak Agata jest w domu, gdy wracam z pracy, ona jednak nie za bardzo lubi w domu przesiadywać. Wymyśliła sobie grzybobranie pod Olsztynem. Ola ją zaprosiła. Jedna z licznych psiapsiółek. Agata oczywiście zaproszenie przyjęła i strasznie się tym ekscytowała. A ja nie słuchałem, co mówiła. Gdy w końcu dotarło do mnie, że ja też miałbym się tłuc autem do Olsztyna, mieszkać w drewnianej chatce bez telewizji i internetu, spać w warunkach polowych i jeszcze łazić godzinami po lesie, zrobiło mi się nieswojo. Nie dla mnie takie eskapady. – Ja nigdzie nie jadę – zakomunikowałem żonie, nie odrywając wzroku od gazety. – Ale dlaczego? – zdziwiła się. – Będzie super, zobaczysz. – Tak, tak, oczywiście. Komary was potną, potem będziecie sobie smarować bąble… Agata nie cierpi komarów. To znaczy nie trawi robactwa ogólnie, ale na brzęczenie komarów ma niemal alergię. Nie zaśnie, póki jakiś fruwa po sypialni, zawsze ja muszę go przydybać i zabić. Jednak ostatecznie spokojnie śpiąca żona to gwarancja spokojnego snu męża. A teraz postanowiłem bezczelnie ugrać komarami rezygnację z wyjazdu na grzyby. – W lesie komary to norma – zapewniłem ją. – I pazurki sobie zniszczysz od oprawiania grzybów. Pamiętasz, jak w zeszłym roku marudziłaś, że nie możesz domyć rąk? – Pamiętam – zgodziła się. – Dlatego kupiłam rękawiczki. Widzę, że jutro muszę wejść do drogerii po coś na komarzyska. Dzięki, że mnie uprzedziłeś. Dlaczego to, co miało ją zniechęcić, nagle stało się mało istotne? Nie mam pojęcia. Wiedziałem jedno: żadna siła nie zmusi mnie do wyjazdu. Jeśli Agata chce jechać, niech jedzie sama… Ja tam nigdzie nie jadę... – Mamo, a ja też mogę jechać na grzybki? – zapytał nasz ośmioletni synek. – Nie, Kubusiu, ty zostaniesz z babcią – odparła Agata. – Jak to z babcią? – zapytałem, bo właśnie znalazłem wymówkę przeciwko wyjazdowi. – Nie ma mowy! Mama nie dopilnuje, żeby odrabiał lekcje. – Rok szkolny dopiero się zaczął, nie zadają dużo. – Jednak zadają. Jak narobi sobie zaległości teraz, to później będą kłopoty. Ja zostanę. – Zostaniesz? – spytała Agata z żalem i wypuściła z rąk bluzę, którą właśnie składała. – Myślałam, że zmienisz zdanie. – Mamy syna, skarbie. Już nie możemy sobie szaleć do woli. – Okej, twoja sprawa. Agata zgodziła się zaskakująco łatwo. Może nie chciała się narzucać? Miała swoją dumę. A może użyłem właściwych argumentów? Żeby nie było, że jestem złym mężem, pozwoliłem jej wziąć auto. Nawet sam zapakowałem rzeczy do bagażnika. – Jedź bezpiecznie, Agatko – powiedziałem, całując żonę na pożegnanie. – I zadzwoń, jak dotrzesz na miejsce. – O ile tam będzie zasięg. Uścisnęła Kubę. Uśmiechnęła się do mnie. I odjechała. No proszę, miałem pięć dni świętego spokoju. Bardzo prawdopodobne, że nie będzie nawet kontroli telefonicznych, no bo problemy z zasięgiem… Super! – Chodź, chłopaku – zwróciłem się do syna. – Zrobimy sobie jakąś kolację, a potem pogramy na plejaku. To będzie męski wieczór. – Mega! – ucieszył się. Wieczór i pół nocy należały do nas. Na kolejny dzień miałem jednak inne plany. Zaraz po szkole zawiozłem Kubę do teściowej, po czym odwiedziłem pobliski supermarket. Zgrzewka piwa… Dwie zgrzewki! Ostatecznie Agaty nie ma, więc nikt nie będzie mi ględził, że tylko piwo i telewizja. – Cześć, Mikołaj! – byłem już przy kasie, kiedy wypatrzyła mnie jedna z koleżanek żony. Masakra. Ona wyjechała, a jej wszechobecne kumpele wszystko widzą i na pewno doniosą! Nie miałem nawet czym zasłonić przesuwających się po taśmie piw. Postanowiłem więc udawać, że nic się nie dzieje. – Cześć, Aniu – przywitałem się. – Miło cię widzieć. – A ty nie pod Olsztynem? – Nie chciałem brać urlopu. No i wiesz, Kubą ktoś musi się zająć – wyjaśniłem. – Żoną też ktoś powinien – stwierdziła na to Anka. – Na twoim miejscu nie zostawiałabym Agi samej z Olkiem. Olek? jaki znowu Olek?! Poczułem się co najmniej tak, jakby ktoś dał mi w twarz. – Z jakim Olkiem? – zapytałem; musiałem mieć dowody zdrady, zanim zacznę się awanturować. – Agata mówiła, że zaprosiła ją jakaś Olka czy Ulka. – Olka. Olek to jej brat bliźniak. Oryginalnie, nie? – I ten Olek słynie z uwodzenia mężatek? – zaśmiałem się. – Ty nic nie wiesz? – Anka wyglądała na zdziwioną. A ja poczułem się jak idiota. No bo czemu nie wiedziałem o czymś, o czym najwyraźniej powinienem wiedzieć? – Trzydzieści sześć dwadzieścia dziewięć – poinformowała kasjerka, więc musiałem wrócić do rzeczywistości. Zapłaciłem kartą, bo nie byłem w stanie liczyć pieniędzy. Szybko zebrałem z taśmy swoje zakupy i zaczekałem na Ankę. – To o czym nie wiem? – zapytałem, przejmując jej torbę. Zachowałem pozory dobrego wychowania i zyskałem pewność, że sobie nie pójdzie, zostawiając mnie bez wyjaśnień. – Agata i Olek byli parą przez całe studia. Później on wyjechał do Włoch, dostał pracę w ambasadzie. Teoretycznie wciąż byli parą, ale ktoś podrzucił Agacie fotki Olka z inną. No i się wściekła. To wtedy poszłyśmy do pubu, gdzie poznała ciebie. Pamiętasz… – Znaczy, że byłem lekiem na zawód miłosny? – Na początku na pewno. Zresztą moim zdaniem ona nigdy nie przestała czegoś czuć do Olka. Sorry, że ja tak otwarcie – zreflektowała się. – Nie szkodzi – skłamałem. – Bo czemu nic ci powiedziała? Gdyby się wyleczyła… – Jasne – uciąłem. Bo miała, kurde, rację. Gdyby dla Agatki ten cały Olek nic nie znaczył, toby mi opowiedziała wszystko ze szczegółami. A ja nawet nie byłem świadom, że Olka ma brata bliźniaka. – Dobra. Powiedz mi jeszcze, czy Agata wiedziała, że jej były zjawi się na tych grzybach? – To miała być niespodzianka. Ola powiedziała mi w sekrecie, ale myślę, że powinieneś wiedzieć. Co innego, gdybyś pojechał razem z Agatą… Anka mówiła coś jeszcze, ale ja jej nie słuchałem. W myślach robiłem rachunek sumienia. Kiedy ostatni raz byliśmy z Agatą w kinie? Oj, dawno. Kiedy dałem jej kwiaty? Na jakieś imieniny chyba. Ze dwa lata temu. O urodzinach nigdy nie pamiętam. Właściwie jest dokładnie tak, jak mówi – a raczej wytyka mi – Agata. Wracam z pracy i marzę tylko o spokojnym wieczorze przed telewizorem, z piwem i gazetą. Nawet książek już nie czytam, więc o nich nie rozmawiamy. Szkoda, bo kiedyś potrafiliśmy godzinami dyskutować o literaturze. Już nawet nasz seks jest raczej czynnością fizjologiczną. Nawet nie wiem, czy jej to sprawia przyjemność. A jeśli nie? Jeśli będzie szukać zaspokojenie u faceta, którego kiedyś kochała? Może nadal w jakimś sensie kocha? Dobrze, że przyjechałem Wpadłem do mieszkania jak po ogień. Rzuciłem w kąt torbę z nieszczęsnymi piwami i szybko spakowałem do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Musiałem jechać do żony – pal sześć święty spokój! Święty spokój, dobre sobie. Jak mogłem pomyśleć, że miałbym go bez Agaty! Auto pożyczyłem od brata i jechałem do tego Olsztyna jak szaleniec. Na miejsce dotarłem późno wieczorem bez planu działania, bez żadnej wymówki. Drzwi otworzyła mi opatulona w szlafrok Olka. Wyglądała na wystraszoną moim widokiem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że stało się tu coś złego. – Przyjechałem do mojej żony – powiedziałem, akcentując ostatnie słowo. – Agatka śpi. – Gdzie? Wskazała drzwi po lewej stronie korytarza. Wparowałem do pokoju bez pukania. Chyba jako mąż mam prawo, nie? Agata leżała na łóżku w pozycji embrionalnej. Nawet nie uniosła głowy, ale wiedziałem, że nie śpi, bo jej plecy drżały. Moja żona zawsze tak płakała. Cichutko, bez jednego szlochu, jakby chciała pozostać niewidzialna w chwilach słabości. I chyba to w jej płaczu najbardziej mnie przerażało. Bo nie wiedziałem, jak się zachować. Czy pocieszać, czy udawać, że nic nie widzę. – Idź stąd – powiedziała zmienionym od łez głosem. – Nie chcę z nikim rozmawiać. – A dlaczego? – zapytałem. – Mikołaj? – Agata natychmiast poderwała się z łóżka. – Jak dobrze, że jesteś! Wtuliła się we mnie mocno, ze wszystkich sił. Objąłem ją i pogłaskałem po plecach. – Dlaczego płaczesz, piękna? – zapytałem łagodnie. – Zostawił mnie, zdradził, a teraz jakby nigdy nic wrócił. Zaproponował, żebyśmy zaczęli jeszcze raz – wyjaśniła, zapominając, że teoretycznie nie wiem, kim jest rzeczony „on”. – Co odpowiedziałaś? – Żeby się bujał. – Dzielna dziewczynka. Ale chyba miałaś ochotę skorzystać z propozycji, skoro ryczysz. – Nie ryczę. – Przecież widzę. – Było mi bardzo smutno, że nie chciałeś tu przyjechać. Gdybyś tu był, nie ośmieliłby się wysuwać żadnych chamskich propozycji. Ale ty jesteś ostatnio taki zimny… Pomyślałam, że może masz kogoś i zdradzasz mnie jak on kiedyś. I do tego strasznie pocięły mnie komary. – Nigdy bym cię nie zdradził – zapewniłem, uwalniając od gumki długie włosy Agatki. – I już nigdy nie będziesz sama jeździć na grzyby ani nigdzie indziej. A teraz bardzo chętnie zajmę się twoimi bąbelkami. Tej nocy kochaliśmy się niespiesznie, czerpiąc przyjemność z każdego dotknięcia. Noc z żoną na odludziu okazała się znacznie przyjemniejsza niż ta zaplanowana z piwem. Rano poszliśmy na grzyby niewyspani, ale bardzo szczęśliwi. Czytaj także:„Ola była księżniczką w wieży, a ja cierpliwie o nią walczyłem. Wielu facetów już by się poddało, ale ja wiedziałem, że warto"„Kochanek 2 lata obiecywał, że się rozwiedzie. Zostawiłam go, a on postarał się, żebym straciła pracę. Dostał jednak za swoje”„Mój mąż wyszedł z domu i zniknął bez śladu. Uciekł z kochanką? Nie żyje? Wychodziłam z siebie czekając na jakiś znak” Tekst piosenki: Pytasz mnie, co ci dam Pejzaż miasta który znam Wiatru powiew ulic szybki rytm Tysiąc słońc w oknach stu, Krótką noc po długim dniu I neonów kolorowy film Nie mów "tak", nie mów "nie" Już nie zmienisz ani siebie ani mnie Wokół nas jeden świat To się zwykle tak zaczyna, właśnie tak Pytasz mnie co ci dam? Roztańczone cienie ścian Widok z okna ciszy drugi brzeg Oczu blask światło świec I szalony bieg dwóch serc Aż do końca aż po krótki sen. Nie mów "tak", nie mów "nie" Już nie zmienisz ani siebie ani mnie Wokół nas jeden świat To się zwykle tak zaczyna, właśnie tak Pytasz mnie co ci dam Jedną chwilę wspólną nam Ślad na wodzie nie wysłany list Trawy źdźbło jakiś wiersz Powiedz tylko cóż to jest czasem wszystko czasem prawie nic Nie mów "tak", nie mów "nie" Już nie zmienisz ani siebie ani mnie Wokół nas jeden świat To się zwykle tak zaczyna, właśnie tak Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Więcej wierszy na temat: Życie « poprzedni następny » Niszczysz wszystko w mojej duszy Już nic cię nie poruszy Ani me łzy ani moje słowa Znów muszę zaczynać wszystko od nowa Już nie mam na to siły nie dam już rady Dlaczego mam łamać swoje zasady Tylko dlatego że coś ci się nie podoba Ale kto ci podoła? Liczy się tylko ta piepszona szkoła Ty niszczysz wszystko Co już jest blisko Tego bym zaistniała Bym coś swojego miała Takiego prywatnego nawet całkiem maleńkiego Byle swojego własnego Żalę się i co z tego Nie zmienię tym na dobre niczego I tak nikt nie zrozumie Każdy na siebie tylko patrzeć umie Mogę sytuację pogorszyć Mnie nie da się zgorszyć Podążasz za mną krok za krokiem Każde twe spojrzenie jest dla mnie wyrokiem Ja jestem taka- już wiesz Nie zmienisz mnie, chociaż chcesz Przez ciebie jestem bardzo nieszczęśliwa Ta mowa jest szczera i nader prawdziwa Może kiesys się zmienisz... Dodano: 2005-04-04 15:59:01 Ten wiersz przeczytano 578 razy Oddanych głosów: 10 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »